Friedman Friedman
1894
BLOG

Kredyty frankowe nie są już priorytetem rządu PiS. Na szczęście

Friedman Friedman Gospodarka Obserwuj notkę 77

Po roku rządów widać już wyraźnie, jakie rząd ma priorytety. 500+, program mieszkaniowy, obniżenie wieku emerytalnego, Strategia Odpowiedzialnego Rozwoju, wzrost inwestycji, oszczędności, ułatwienia dla przedsiębiorców  (konstytucja dla biznesu), ujednolicenie systemu podatkowego. Na tej liście nie ma już spełnienia obietnicy Andrzeja Dudy – przewalutowania w jakiejkolwiek formie kredytów  frankowych.

Szczerze mówiąc nie dziwię się ani Morawieckiemu, ani Kaczyńskiemu ani premier Szydło, że sprawę franków odkładają na jakąś trudną do przewidzenia przyszłość , kiedy to może sprawa rozejdzie się trochę po kościach, może złoty z czasem się wzmocni i problem sam się rozwiąże.

Biorąc na barki tak ambitny plan jak 500+, co do którego słuszności nie mam wątpliwości, program Mieszkanie+ (też ok), obniżenie wieku emerytalnego (tu już mam wątpliwości i Morawiecki chyba tez je ma) przy słabych danych dotyczących wzrostu gospodarczego trudno wyobrazić sobie, by ktoś rozsądny chciał narażać gospodarkę na uderzenie, które wywołało by przewalutowanie kredytów frankowych.

Nie oceniam tego, czy frankowiczom z powodu moralno-etycznych należy pomóc, czy nie. Zwracam tylko uwagę, ze dziś polskiej gospodarki – a realizacja obietnic Andrzeja Dudy uderzyłaby by w finansowanie gospodarki – na to po prostu nie stać. Zrozumiał to szybko Mateusz Morawiecki, zrozumiała to chyba pani premier i zrozumiał to prezes PiS, Jarosław Kaczyński.  Szef Prawa i Sprawiedliwości pewnie i w głębi serca chciałby tę sprawę załatwić, ale zrozumiał zagrożenia jakie to niesie a dodatkowo przekonał go fakt, że pomagałby ludziom, którzy i tak pewnie nigdy nie zagłosują na jego partię. Polityka jest brutalna.

I całe szczęście, że rząd zachowuje pewną przytomność. 500+jest potrzebne, ma swoje uzasadnienie i społeczne i demograficzne i daje nadzieję na rozruszanie konsumpcji, Jednak koszt tego przedsięwzięcia jest potężny.  Nie jest to wydatek jednorazowy, tylko  potężny koszt stały.  Dlatego uważam, że obniżenie wieku emerytalnego, gdyby miało skończyć się rzeczywistym wczesnym wyjściem z rynku pracy wszystkich 65-latków i 60-latek mogłoby grozić katastrofą. Liczę, że tak naprawdę ludzie i ta będą chcieli pracować dłużej, a PiS będzie mógł odhaczyć zrealizowana obietnice wyborczą.  Dlatego nie wpadam w histerię. W histerię wpadłbym gdyby wcześniejsze przejście na emeryturę było obowiązkowe.  A w rozpacz – gdyby rząd zmusił dziś banki do przewalutowania kredytów w walutach obcych. Banki zatrzymałyby akcję kredytową, przedsiębiorstwa nie mając finansowania, ograniczyłyby inwestycje do zera i byłoby bardzo źle.

Ale jak oto z politykami bywa – nie realizują wszystkich swoich obietnic, kiedy dojdą do władzy. Na szczęście.

 

Friedman
O mnie Friedman

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Gospodarka